Zatarcie skazania stanowi szansę dla byłych skazanych, by wykreślono ich z Krajowego Rejestru Karnego. Jeśli sąd orzeknie zatarcie skazania, z chwilą orzeczenia dane skazanie uważa się za niebyłe. Oznacza to, że wpis o skazaniu usuwa się z rejestru skazanych. Uznaje się zatem, że dany wyrok nigdy nie zapadł. 16.00 zł. Kupuję dostęp do wzoru pisma. Sprzeciw od wyroku nakazowego jest instytucją, która przysługuje oskarżonemu i oskarżycielowi w sytuacji wydania przez sąd wyroku nakazowego. Sprzeciw od wyroku nakazowego należy złożyć w terminie 7 dni, licząc od dnia doręczenia oskarżonemu bądź oskarżycielowi wyroku. Wskazany termin Co do zasady, kara ograniczenia wolności wiąże się z orzeczonym obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne. W niektórych przypadkach może polegać także na stosowaniu względem skazanego potrącenia wynagrodzenia za pracę (od 10 do 25 %). W czasie wykonywania kary ograniczenia wolności skazany: wątpliwości, to na jednoosobowym posiedzeniu niejawnym wydaje tzw. wyrok nakazowy. Obwiniony może zaakceptować wyrok, zapłacić zasądzoną grzywnę albo skorzystać z prawa do złożenia w ciągu 7 dni sprzeciwu od tego wyroku. Wyroki nakazowe - 303 (obejmujące 763 osoby) RODZAJ PROTESTU LICZBA WYROKÓW NAKAZOWYCH LICZBA OSÓB Wyrok nakazowy? Prace społeczne Dziś wolontariusze otrzymali informację z Sądu Rejonowego z Myszkowa o tym, iż rozprawy Rafała B. nie będzie bo sędzia doszedł do wniosku, iż zebrane w sprawie dowody wystarczą do wydania wyroku nakazowego. RE: Wyrok Nakazowy odwołanie Napisz sprzeciw od wyroku nakazowego w 3 egzemplarzach, automatycznie w chwili podania sprzeciwu wyrok nakazowy jest anulowany i sprawa trafia do rozprawy ogólnej . Tylko ze wtedy możesz chyba dostać więcej ja własnie mam ten problem że sprzeciw napisałem ale siedzę i myślę co zrobić scrI. W niektórych prostych sprawach, w których za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe jest wystarczające orzeczenie kary grzywny lub ograniczenia wolności, za wykroczenie skarbowe – kary grzywny, a za wykroczenie – nagany, grzywny lub kary ograniczenia wolności, przy spełnieniu dodatkowych warunków sąd może na posiedzeniu bez udziału stron i bez przeprowadzania rozprawy wydać wyrok, zwany wyrokiem nakazowym, jeżeli okoliczności czynu i wina oskarżonego (obwinionego) nie budzą wątpliwości. Co mam zrobić, jeśli nie zgadzam się z jego treścią?Jeżeli jako oskarżony (obwiniony) nie zgadzasz się z wyrokiem nakazowym, powinieneś w terminie 7 dni od doręczenia wyroku wnieść sprzeciw, który nie wymaga żadnego uzasadnienia. Wówczas wyrok utraci moc, a sprawa będzie rozpoznawana normalnie przez jako pokrzywdzony nie zgadzasz się z wyrokiem nakazowym, a pełnisz rolę oskarżyciela, możesz podobnie jak oskarżony złożyć sprzeciw w terminie 7 dni od daty doręczenia Ci wyroku (por. art. 500– 506 Kodeks postępowania karnego, 93–94 Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia, 171–172 Kodeks karny skarbowy).Zobacz: Procedura wniesienia kasacjiJak mają wyglądać apelacja czy zażalenie?Środek zaskarżenia powinien zawierać (por. art. 427 oznaczenie sądu, do którego jest kierowany;• oznaczenie sprawy, której środek zaskarżenia dotyczy (sygnatura sprawy);• Twoje dane (imię, nazwisko, adres zamieszkania);• wskazanie zaskarżonego rozstrzygnięcia;• podanie, czego się domagasz;• ewentualnie – wskazanie nowych faktów lub dowodów;• datę i Twój zaskarżenia powinieneś zaadresować do sądu II instancji, ale złożyć go do sądu, który wydał zaskarżone przez Ciebie orzeczenie (por. art. 428 serwis: Postępowanie karneTekst pochodzi z poradnika wydanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości: "Obywatel w postępowaniu karnym" współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Opisz nam swój problem i wyślij zapytanie. W poprzednim sezonie serialu „Sposób na wyrok sądowy” główny bohater został potraktowany wyrokiem nakazowym za kradzież na kwotę niecałych ośmiu złotych na stacji PKN Orlen w miejscowości Łaziska. To ja. I w moim przypadku wyrok nakazowy to taki list, który przynosi listonosz, z informacją, że zrobiłem coś, czego nie zrobiłem i muszę ponieść karę. W tej sprawie wyjątkową niekompetencją i niechlujstwem wykazała się policja, a honoru tekturowego państwa nie uratował sąd. Sąd Rejonowy w Żninie, II Wydział Karny, podać e-mail? Działa, ale nie odpisują. Previously on „How To Get Away With Unjust Conviction” W swoich listach często pytacie mnie „co z tym Twoim wyrokiem?”. Aby dotrzeć do historii, które zadziały się po części pierwszej, trzeba nieco poscrollować. A w telegraficznym skrócie, tak było do tej pory: • W kwietniu 2018 na stacji benzynowej w wielkopolskiej wsi pojawiła się pomeczowa grupa kibiców którejś z polskich lig i każdy z gości ukradł batona lub inny napój. • Policjanci pracujący niesamowicie rzetelnie nad tą sprawą przy współpracy równie spostrzegawczych i wiarygodnych świadków uznali, że jedną z osób kradnących jestem ja. Jak się pojawiłem w ich głowach i podejrzeniach? Nie wiem. • Mimo, że reszta ekipy pochodziła z Grudziądza i Olsztyna, czyli miast z którymi nie mam żadnych związków, nie przeszkodziło to opancerzonej czwórce bydgoskich funkcjonariuszy (z wydziału antynarkotykowego) zawitać do mojego rodzinnego domu, by mnie szukać. • Nie znaleźli mnie tam, bo mieszkam w Warszawie, a w rodzinnym domu nie powiedzieli dokładnie o co jestem podejrzany. To, że sprawa dotyczy kradzieży na kwotę niecałych ośmiu złotych dowiedziałem się dopiero pod koniec sezonu, kiedy zostałem przesłuchany w warszawskim Wilanowie. Było to kilka miesięcy po tej wizycie u mojej mamy. • W międzyczasie próbowałem dowiedzieć się o co kaman i jak zostałem w to wplątany. W ciągu kolejnych tygodni policja z Bydgoszczy i Solca Kujawskiego była średnio zainteresowana moimi zeznaniami, funkcjonariusze twierdzili że „nic nie trzeba robić”. W końcu skontaktowałem się z komisariatem w Żninie i pan prowadzący śledztwo powiedział mi przez telefon, że było to błędne rozpoznanie, nie muszę wysyłać im dowodów niewinności (które miałem, skoro miałem ją udowadniać) i „mogę spać spokojnie”. • To, że nie mogę spać spokojnie okazało się na Wilanowie – wtedy wyszło, że jednak nasze państwo chce ode mnie jakichś zeznań, których wcześniej nie chciało. Wskazałem ten komisariat, jako najbliższy mojemu warszawskiemu miejscu zamieszkania. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie chodziło o zamknięcie sprawy i nie byłem „pomocą prawną”, a zostałem oskarżony. Po raz pierwszy powiedziano mi, że chodzi o kradzież, że kradzież była za parę złotych i że dokonała tego ta pomeczowa grupka kibiców. Środki przedsięwzięte wcześniej sugerowały znacznie większy kaliber. Złożyłem zeznania, po raz kolejny jasno mówiąc, że nigdy mnie tam nie było. Dołączyłem do nich dowody, których nikt wcześniej nie wziął, zamiast tego fałszywie mnie uspokajając i reklamując wysoki komfort snu, z jakiego dane jest mi korzystać. Dowodami były dokumenty z banku potwierdzające płatności kartą w Warszawie w dniu rzekomej kradzieży; oraz z miliona dni przed i po, pokazujących gdzie jadłem, piłem i kupowałem serki wiejskie; bilety PKP z systemu online z moimi podróżami w tamtym czasie, a żadna nie odbywała się w kierunku stacji PKN Orlen w Łaziskach. Zasugerowałem również, że jak to za mało to proszę sprawdzić gdzie w czasie kradzieży logował się mój telefon. Bo logował się 350 km dalej. A ja żadnym kibicem i złodziejem nie jestem. • Policja stwierdziła, że „teraz to już zadecyduje sąd”. • W ostatnim odcinku sąd zdecydował, że ja – jak i ziomki z Olsztyna oraz Grudziądza – wszyscy jesteśmy winni, mamy zadośćuczynić Orlenowi kradzieży (każdy na swoją kwotę) i zapłacić grzywnę w wysokości pół tysiąca. • Decyzja przyszła listem, był to wyrok nakazowy i jak się później dowiedziałem, jest to całkiem sprawna forma skazywania przy porannym papierosku, podpisywana masowo przez sędziego albo jakiegoś stażystę, bez jakiejkolwiek analizy dowodów i złamała już niejedną obywatelską godność w tym kraju. • Od wyroku nakazowego można się odwołać wnosząc sprzeciw w ciągu siedmiu dni. Wyrok jest wtedy anulowany, a sprawa będzie rozpatrzona na normalnych zasadach, więc z szansą że ktoś w końcu faktycznie się jej przyjrzy. Sprzeciw wysłałem pisząc jeszcze raz, że tego nie zrobiłem i po raz kolejny dołączyłem dowody w formie załączników oraz nazwiska świadków, którzy gotowi są potwierdzić moją obecność w Warszawie w połowie kwietnia 2018 i wyraziłem gotowość złożenia zeznań. Tych samych co składam je od roku. Po raz setny. Koniec serii pierwszej. Pełna, fabularna wersja tej historii, pokazująca każdy absurd sytuacji, w której znalazłem, znajduje się tutaj: Zostałem niewinnie skazany i nie jest to clickbait. Season finale (oby) Druga odsłona komediodramatu sądowego trzyma poziom pierwszej – twierdzą zgodnie krytycy. Może porażających zwrotów akcji jest mniej, ale nadal mamy do czynienia z zaskakującym nieogarnięciem pracowników budżetówki, pojawiły się nowe postaci, sprawa zyskała duży rozgłos w Internecie, lecz serwery na szymksokolepeel na szczęście nie padły. Pojawiła się też mowa nienawiści i soczyste wyzwiska. Co się zatem wydarzyło od momentu dostarczenia sprzeciwu do sądu? Dotarł on po pięciodniowej podróży z Pocztą Polską w ekspresowej taryfie polecony-priorytetowy. Było to na początku czerwca. Zadzwoniłem do sądu z pytaniem, czy mogę dosłać mailowo jeszcze jeden załącznik, którego nie miałem w momencie nadawania przesyłki. Właściciel sklepu, w którym robiłem zakupy piętnastego kwietnia, przekazał mi wydruk z systemu sklepowego, potwierdzający płatność kartą po godzinie 20:00, co oznaczałoby, że musiałbym się teleportować ponad 300 km, żeby zdążyć w tym samym czasie zrobić rabunek na Orlenie (na wcześniejszych dokumentach nie było dokładnej godziny). Uprzejma osoba, która odebrała słuchawkę w sekretariacie, równie uprzejmie przytaknęła na moją chęć wysłania mailem dodatkowego skanu. Zrobiłem to i poprosiłem w nim o potwierdzenie, że dotarło. Potwierdzenia nie było. Niespecjalnie zdziwiony machnąłem na to ręką, bo na rozprawie i tak to wszystko będę zapewne jeszcze raz opowiadał. Tekst, który napisałem i opublikowałem tutaj, zyskał sporą popularność w Internecie. Reakcje koleżanek i kolegów opisałem poprzednio, linka na Twitterze czy Facebooku zaczęli podawać dalej znajomi, znajomi znajomych i zupełnie obce mi osoby. Szczyt popularności i rozgrzanie serwerów nastąpiły po wrzuceniu bloga na Po kilku godzinach dzieło trafiło na tamtejszą stronę główną, a następnego dnia do sekcji najpopularniejszych znalezisk. Na portalu wywiązała się ciekawa dyskusja, w której uczestniczyłem, odpowiadając na wątpliwości i pytania (do poczytania tutaj). Mniej merytorycznie zrobiło się w sekcji komentarzy pod moim własnym adresem, gdzie można było pisać wszystko bez jakiejkolwiek moderacji. W związku z tym, pojawiały się takie anonimowe perełki jak „dobrze ci tak chuju”, „kurwa ty cieciu” czy „wypierdalaj z wykopu”. Nawet w miarę merytoryczne komentarze zawierały takie stężenie wyzwisk, że niejeden patostreamer by wymiękł, a zakończone były puentą „jak można być takim debilem, żeby dać się wrobić”. Wrobić. Ech, te głupie ofiary. Zawsze same sobie winne. Niektóre z usuniętych komentarzy ¯_(ツ)_/¯ Zdecydowałem, że to mięsko niech gnije sobie jednak gdzie indziej i chociaż początkowo w imię wolności słowa zostawiłem te komentarze, a czasem nawet odpowiadałem, to po którymś z kolei wszystko poszło out i wprowadziłem moderację pod kątem bluzgów. Był to jednak margines. Może nie marginesik, ale w porównaniu do setek rzeczowych komentarzy w socialach i wykopach to wciąż nic czym trzeba byłoby się przejmować. Wygląda zatem na to, że po raz pierwszy spotkałem się z hejtem w moją stronę. Kolejny sukces. A ja wciąż przed trzydziestką. Zazdro? :) Podobnie jak na początku (kiedy tekst trafił tylko do znajomych), tak i tym razem, poza pokaźną serią oburzeni i niedowierzań, otrzymałem fachowe porady od prawników oraz szczere prywatne wiadomości z czystymi życzeniami powodzenia. W pamięć zapadła mi szczególnie jedna dyskusja, z osobą, która opowiedziała mi o swoim podobnym przypadku, gdzie najpierw dostała wyrok nakazowy za rzecz, której nie zrobiła, a później – co gorsze – sąd i tak skazał tę osobę na prace społeczne mimo oczyszczających dowodów i niespójności oskarżeń. Co więcej, sędzia podczas rozprawy pozwalał sobie na personalne wycieczki wobec skazywanej przez siebie błędnie osoby twierdząc, że wygląda na taką „co lubi kłamać”. Powtórzę. Ktoś „wyglądał” na takiego, że lubi kłamać. Skazany. Next. Opiekun prac społecznych miał później stwierdzić, że nie był to pierwszy taki przypadek i na pewno nie ostatni, taki to kraj i weź się nie przejmuj. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo nie jestem do tego upoważniony, ale to dopiero jest afera i szkoda, że nie została nagłośniona. Ja sobie trochę ulżyłem pisząc pod własną domeną, a słowo moje dotarło do kilkudziesięciu tysięcy ludzi, ale teraz widzę, że to wcale nie jest takie oczywiste, że w ostatnim odcinku tej telenoweli nie wyląduję z miotłą zamiatając żnińskie ulice nieopodal gabinetu sędziego, który może akurat w tym samym momencie będzie sobie kogoś tam niszczył przy porannej kawce. Chociaż zawołałem na Facebooku sporo redakcji, ze strony prasy odzew był dość mizerny. Nie uważam, żeby moja sprawa była jakoś specjalnie medialna, ale nie ukrywam, że widziałem siebie w studiu Polsat News naprzeciwko przepraszającego Zbigniewa Ziob… wait, wait, wait. Nie uważam, żeby moja sprawa była jakoś specjalnie medialna, ale na pewno warto przedstawić ludziom szerzej istnienie wyroku nakazowego i tego jak działa, na całkiem dobrze opisanym absurdzie. Odezwali się pojedynczy dziennikarze, ale kontakt się urwał. Na szczęście nie jest to żaden news z terminem ważności, więc niewykluczone, że spróbuję raz jeszcze. Okej. Nadszedł lipiec, minął miesiąc codziennego i bezowocnego sprawdzania skrzynki na listy, czy jest tam wiadomość z terminem rozprawy. Zadzwoniłem znowu do sekretariatu z pytaniem jak się sprawy mają i czy wyznaczono jakiś dzień, bo chciałbym jednak móc swobodnie zaplanować kolejne tygodnie. Pani po drugiej stronie powiedziała, że faktycznie mój sprzeciw dotarł (pierwszy sukces na tym polu – odnotowali coś, co zrobiłem, co nie było wcale takie oczywiste), ale żaden termin nie został jeszcze wyznaczony, ponieważ – uwaga – nie ma drugiego sędziego. Zapewne w tym Żninie mają ich tylko dwoje, a ten który miał już okazję wykazać się swoją kompetencją nie może rozpatrywać tej samej sprawy ponownie. Musi zrobić to drugi. A drugiego nie ma. Jest na zwolnieniu. Dostałem polecenie, żeby próbować zadzwonić za kilka tygodni, a najlepiej to na początku sierpnia. Początek sierpnia do dwa miesiące po moim odwołaniu. Które ja musiałem przygotować i wysłać w przeciągu kilku dni. Dzień później wpadłem na pomysł złożenia ekstra wniosku o przeniesienie sprawy do Warszawy. Może tak się stać, jeżeli będzie to znacznym ułatwieniem zarówno dla sądu, jak i drugiej strony, czyli dla oskarżonego/niewinnie skazanego/sam-już-nie-wiem-jaki-mam-status człowieka. A w mojej ocenie jest, bo mieszkam półpolski dalej. Tak samo jak mój świadek. Ponadto, zapewne odwołałem się tylko ja. A Żnin jest daleko. Nie ma jak tam dojechać. Nie mają kolei. Musiałbym brać urlop i wydawać grube hajsy na autobus i prom, musiałbym łapać stopa, a później szedłbym jeszcze trzy godziny z buta przez pustynię. Tak, tę sprawę trzeba przenieść. Spróbować przynajmniej. Mimo braku odpowiedzi na maila z poprzedniego miesiąca i przegrywania na tym polu 1:0, liczyłem że kiedy zadam bardzo krótkie, lecz konkretne pytanie to odpowiedź dostanę (#głupek). Poniedziałek. Odpaliłem gmejla i zapytałem więc czy taki wniosek z prośbą o przeniesienie mogę wysłać mailowo i zostanie on dołączony do papierów dla sędziego po chorobowym. 2:0. Czwartek. Czy moje e-maile w ogóle do Was dochodzą?3:0. Kolejny poniedziałek, dzwonię. Czy mail imię-kropka-nazwisko sąd żnin com peel na waszej stronie działa? / Działa. / To dlaczego nikt nie odpisuje mi na żadną wiadomość? / Powiem koleżance, żeby sprawdziła pocztę (lol). / Dobrze, czyli dostanę odpowiedź? Wysłałem maila dnia [tu podaję] o godzinie [tu podaję], mój adres to [tu podaję]. Chodzi o wniosek o przeniesienie, czy mogę go złożyć wysyłając online, mam czekać na kontakt i potwierdzenie? / Tak. 4:0 Ten sam tydzień. Przygotowałem po prostu ten papier, podpisałem go, zeskanowałem i wysłałem elektronicznie. Czy w takiej formie państwo jest okej? PROSZĘ TO POTWIERDZIĆĆĆĆ. 5:0 Jeszcze ego samego dnia. Zadzwoniłem już bezpośrednio do pani kierownik, którą po tych perypetiach wyobrażałem sobie jako przed-emerytkę piszącą na klawiaturze dwoma palcami, która nie ogarnia sądowego Outlooka. A okazało się, że to była autentycznie miła, z głosu młoda osoba (zresztą tak samo jak wszystkie inne odbierające telefony). No to lecimy: Dzień dobry, wysłałem dzisiaj o 10:00 maila… / Tak, pana wiadomości dochodzą (:D), jak pan wie (:D :D) nie możemy tego przyjąć w takiej formie. / W sumie to nie wiem, bo nikt mi nie odpisał. Naprawdę nie można tego przyjąć, nawet jeżeli sprzeciw dotarł tradycyjną pocztą, a ta dodatkowa strona jest i tak przeze mnie podpisana i zeskanowana? / Niestety. No okej, zatem wydrukowałem sobie to, co wcześniej wysłałem, podpisałem się i poszło tradycyjnym gołębiem. Tym razem poleconym, ale już nie priorytetowym, bo dowiedziałem się, że sędzia na zwolnieniu będzie jeszcze dłużej – do połowy sierpnia. Ekonomiczny list dotarł szybciej niż wysłany poprzednio priorytet. Ciekawostka: tym razem oszczędziłem na poczcie parę gorszy, bo nie poprosiłem o e-maila z potwierdzeniem doręczenia. Ta, wydawać by się mogło, standardowa i automatyczna usługa, jest tam ekstra płatna. A i tak można sobie numer przesyłki wklepać samemu w Internet i, mając w kieszeni zaoszczędzoną kasę na gumę kulkę, sprawdzić. Tak, wiem, że mogłem tylko dzwonić i męczyć sekretariat telefonicznie, ale prawdę mówiąc, chciałem mieć też odpowiedzi na papierze, żeby nie było. Jestem teraz ogromnym orędownikiem zbierania dowodów na piśmie, że coś dotarło, że ktoś mi potwierdził, że tak mogę postąpić. Ktoś kompetentny, który po drugiej stronie zajmuje się profesjonalnie pomocą w takich kwestiach, jak moja. Więc tak to wygląda. Pozorne ruchy, czas płynie, zaraz rozpocznie się trzeci miesiąc odkąd się sprzeciwiłem. Za parę tygodni zadzwonię tam (bo przecież nie napiszę) i zapytam czy udało się przenieść tę sprawę oraz/lub jaki jest termin rozprawy. Nawet dla mnie przestało to być już emocjonujące. Mam nadzieję, że suma summarum kraj ten nad Wisłą się zrehabilituje i nie zafunduje mi smutków i niedowierzań w akompaniamencie sądowego młotka na prawdziwej rozprawie, bo już troszkę tych emocji nie chcę, a chciałbym pojechać gdzieś na wakacje jesienią. I może tam zostać na zawsze. Dlatego drugiemu sędziemu życzę zdrowia. Wierzę, że jest dobrym człowiekiem. Jak ja. Postępowanie nakazowe jest tzw. szczególnym trybem postępowania w kodeksie postępowania w sprawach wykroczeń. Jego odrębność polega na tym, że w sytuacji, gdy sąd uzna, iż wina obwinionego i okoliczności czynu nie budzą wątpliwości, wydaje bez przeprowadzania rozprawy wyrok na posiedzeniu niejawnym bez udziału stron i doręcza go stronom wraz z wnioskiem o ukaranie. Istota postępowania nakazowegoIstota wyroku nakazowego opiera się na przyśpieszeniu procesu i założeniu, że w sprawach oczywistych nie jest konieczne przeprowadzenie rozprawy, ani nie zachodzi konieczność bezpośredniego kontaktu stron z sądem. Sąd po zapoznaniu się z materiałem zebranym w sprawie wydaje wówczas wyrok na jednoosobowym posiedzeniu bez udziału stron, a następnie im go doręcza wraz wnioskiem o nakazowy Wydawany w opisywanym trybie wyrok nazywany jest wyrokiem nakazowym i można zaskarżyć go nie apelacją, a tzw. sprzeciwem zgłoszonym w ciągu 7 dni od otrzymania wyroku z urzędu. Wyrok ten w myśl przepisów może, ale nie musi zawierać zaskarżenia wyroku nakazowego za pomocą sprzeciwu opiera się na teoretycznym założeniu, że jest to jedynie “propozycja kary”, z którą można się zgodzić lub, której można się sprzeciwić. Zgłoszenie sprzeciwu sprawia, że wyrok nakazowy traci swoją moc, a sprawa rozpatrywana jest od początku przed sądem pierwszej instancji, już w zwykłym trybie procesowym. Przypomina to w swojej konstrukcji instytucję odmowy przyjęcia do treści sprzeciwu i jego formalnej konstrukcji wystarcza, iż wyraża on niezadowolenie z treści zapadłego wyroku i go kwestionuje. Brak zaskarżenia wyroku nakazowego powoduje, iż staje się on prawomocny i wykonalny. Stwierdza to wówczas zarządzeniem prezes sądu, ze wskazaniem daty, od kiedy jest on również: Co to jest wyrok nakazowy?W przypadku rozpatrywania sprawy od początku w skutek prawidłowo wniesionego sprzeciwu (wniesionego przez uprawnioną osobę w zachowanym terminie) powstaje sytuacja, jakby wyrok nakazowy nie był w ogóle nigdy wydany. Jednocześnie zwraca uwagę fakt, że w tym postępowaniu nie występuje tzw. reformationis in peius (zakaz pogarszania sytuacji obwinionego), co oznacza, że wymiar kary w postępowaniu sądowym może być surowszy niż w wymierzonym wyroku sprzeciw można cofnąć najpóźniej do rozpoczęcia Jan. K zostanie skazany za kradzież (art. 119 kodeksu wykroczeń) wyrokiem nakazowym na karę miesiąca ograniczenia wolności i wniesie sprzeciw w terminie 7 dni od otrzymania wyroku, jego sprawa będzie rozpatrywana od początku. Brak obowiązywania zakazu reformationis in peius oznacza to, iż będzie on mógł być skazany surowiej, tj. nawet na karę aresztu. Warunki dopuszczalności wydania wyroku nakazowegoWyrok nakazowy może być wydany wówczas, gdy sąd uzna, iż wina obwinionego i okoliczności czynu nie budzą wątpliwości oraz, gdy uzna za wystarczające wymierzyć karę nagany, ograniczenia wolności lub grzywny. Sąd może orzec również dodatkowy środek karny, bądź wymierzyć go samoistnie, tzn. w miejsce serwis: Postępowanie wykroczeniowe Treść zapytania godz. 17:10 Żywiec, Śląskie Porady prawne z Sprawy prywatne Wykroczenia oraz przestępstwa Wyjaśnienie sytuacji Czy jesli dostalem wyrok nakazowy i mam prace spoleczne do odrobienia to czy jestem w krajowym rejestrze karnym i czy moge dostac zaswiadczenie o niekaralnosci? Chcę dodać odpowiedź! Jeśli jesteś prawnikiem Zaloguj się by odpowiedzieć temu klientowi Jeśli Ty zadałeś to pytanie, możesz kontynuować kontakt z tym prawnikiem poprzez e-mail, który od nas otrzymałeś. Dodaj odpowiedź Kluczowym prawem każdego oskarżonego w postępowaniu karnym jest prawo do obrony. Dlatego też zaskakującym rozwiązaniem może wydawać się instytucja tzw. wyroku nakazowego, w którym sąd bez przeprowadzenia rozprawy może wymierzyć karę. Sprawy karne to nie tylko spektakularne procesy w głośnych, medialnych tematach oburzających przestępstw. Znamy to często z filmów czy seriali: rozprawy, na których prezentowane są dowody, przesłuchiwani świadkowie i strony. Do sądów często trafiają jednak drobne sprawy, dotyczące przestępstw mniejszej wagi. I w takich sytuacjach zdarza się, że sąd w celu załatwienia tematu sprawnie i bez generowania zbędnych kosztów rozpoznaje sprawę w postępowaniu nakazowym. Polega to na tym, że sąd opiera się tylko na zebranym przez oskarżyciela (czyli z reguły prokuraturę) materiale dowodowym i wydaje wyrok na posiedzeniu niejawnym. Oskarżony dowiaduje się o nim dopiero w momencie odebrania przesyłki z sądu. Oczywiście takie rozwiązanie ograniczone jest tylko do niektórych spraw, a także wciąż przysługuje nam prawo obrony – możemy sprzeciwić się treści wydanego wyroku. Zacznijmy może od warunków, jakie muszą być spełnione, by sąd mógł zastosować ten tryb. Przede wszystkim zgodnie z przepisami sąd może wydać wyrok nakazowy, tylko jeżeli na podstawie zebranych dowodów okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości. Jeśli zatem jakikolwiek element zgromadzonego materiału jest wątpliwy, obowiązkowo trzeba przeprowadzić zwykłą rozprawę i całe postępowanie sądowe. Ponadto ten tryb może być zastosowany jedynie w sprawach, w których było wcześniej prowadzone dochodzenie, a nie śledztwo. Upraszczając temat można powiedzieć, że dochodzenie prowadzone jest przez policję pod nadzorem prokuratora i dotyczy drobniejszych przestępstw, a te poważniejsze badane są w ramach śledztwa prowadzonego przez prokuratora. Należy również pamiętać, że zastosowanie postępowania nakazowego jest niedopuszczalne w następujących sytuacjach: – sprawa z oskarżenia prywatnego, – mamy do czynienia z osobą, która nie ukończyła 18 lat lub jest głucha, niewidoma lub niema albo mamy wątpliwości co do poczytalności oskarżonego. Jeśli jednak żadna z przesłanek wyłączających nie występuje, nie ma wątpliwości co do okoliczności czynu i winy oskarżonego, a w sprawie prowadzone było dochodzenie, to sąd może na posiedzeniu niejawnym wydać wyrok nakazowy. Co ważne, w tym trybie nie można orzec kary pozbawienia wolności, a jedynie grzywnę lub ograniczenie wolności (a więc np. prace społeczne). Wyrok nakazowy nazywany jest czasami swoistą propozycją kary, którą sąd składa oskarżonemu. Ten z kolei może ją przyjąć lub nie. Jeśli się z nią nie zgadza to w ciągu 7 dni od doręczenia mu wyroku nakazowego musi złożyć sprzeciw. Bardzo ważne jest, żeby pamiętać o nieprzekroczeniu tego terminu. Jeśli sprzeciw zostanie skutecznie wniesiony, to wyrok nakazowy traci moc i sprawa trafia do rozpoznania w ramach zwykłego postępowania i odbędzie się rozprawa. Jeśli zatem dostaniemy taki wyrok nakazowy i jesteśmy przekonani o swojej niewinności, to jeszcze nic straconego, mamy szansę się obronić, musimy tylko działać szybko. Nie zawsze jednak jest sens wnosić sprzeciw. Zdarza się bowiem, że faktycznie oskarżony ma coś na sumieniu i nie ma szans, żeby uniknął kary. Wtedy może się okazać, że taki wyrok nakazowy zawiera karę, która jest łagodna, w porównaniu do tego, co może go czekać po przeprowadzeniu całego postępowania. Warto zawsze w takiej sytuacji skonsultować temat z prawnikiem, by ten chłodnym okiem ocenił szanse na lepszy wynik sprawy niż ten zawarty w wyroku nakazowym i pomógł wnieść sprzeciw oraz przygotować linię obrony. Często wyszukiwane:adwokat słupcadochodzenieposiedzenie niejawnepostępowanie karneradca prawny słupcasprawy karne słupcawyrok nakazowy

wyrok nakazowy prace społeczne